Zakończenie roku akademickiego dało mi szansę na nadrobienie książkowych zaległości. Na pierwszy ogień poszła klasyka gatunku (naszego gatunku :)), czyli “Bogaty ojciec, biedny ojciec” autorstwa Roberta Kiyosaki. Jest to popularna pozycja wśród osób, które interesują finanse osobiste, dlaczego więc tak długo z nią zwlekałam? Było to spowodowane przeczytaną przeze mnie gdzieś opinią, jakoby książka ta poruszała bardzo podstawowe zagadnienia i była kompletnie bezwartościowa dla osób, które siedzą dłużej w temacie. Nic bardziej mylnego. Zapraszam Was na 10 lekcji z książki “Bogaty ojciec, biedny ojciec”.
Oszczędzanie
W zeszłym tygodniu opublikowałam wpis, w którym wypunktowałam na co warto zwrócić uwagę robiąc zakupy ciuchowe, żeby nie wejść w posiadanie bubla. Dzisiaj więc przejdziemy do kolejnego kroku, tj. odpowiedniego dbania o te ubrania. Kilka prostych czynności i trików potrafi przedłużyć ich dobry wygląd na lata. Jeśli więc zastanawiasz się jak dbać o ubrania, to ten artykuł jest dla Ciebie. Zapraszam. 🙂
Nie wiem jakie było słowo roku 2017 ale gdybym miała zgadywać, to jednym z moich strzałów na pewno byłby minimalizm. W ostatnim czasie zdaje się on wyskakiwać z każdej lodówki. Blogi, podcasty, filmy, książki, wszystkie media zachwyciły się (i zachłysnęły) tym nie tak znowu odkrywczym nowym nurtem. Ja również dałam się wciągnąć – i bardzo się z tego powodu cieszę. Po kilku latach praktykowania minimalizmu złagodziłam jednak nieco poglądy i obyłam się z nim na codzień. Dlatego też otwieram tym artykułem nową serię postów o minimalizmie jako narzędziu do wzbogacania siebie – również materialnie. Jeśli zastanawiacie się, o co chodzi w minimalizmie – zapraszam do lektury tego i nadchodzących wpisów.
Tak jak obiecałam w poprzednim wpisie Jak oszczędzać na wakacjach? 6 praktycznych wskazówek, cz. 1, dzisiaj dorzucam do kompletu moje trzy ostatnie wskazówki, które pomogą Wam odbyć w miarę tani urlop (ale bardzo przyjemny!) 🙂 Zapraszam:
Nie wiem czy też tak macie, ale pierwsze podmuchy cieplejszego powietrza po zimowych mrozach sprawiają, że myślami przeskakuję prosto do wakacji. I w sumie chyba nie ma w tym nic złego, bo a) fajnie się tak rozmarzyć i b) kwiecień to dobry miesiąc, aby wakacje zacząć planować pod kątem finansowym. Możemy zastanowić się, gdzie i na jak długo chcielibyśmy pojechać i czy w naszym budżecie jest miejsce na taką przyjemność. Mamy też jeszcze sporo czasu, żeby odłożyć odpowiednią kwotę. Dlatego już dziś publikuję wpis o tym, jak oszczędzać na wakacjach, tj. dobrze wypocząć i nie wydać milionów monet. 🙂 Oto moje sposoby:
W ostatnim wpisie wspomniałam o minimalizmie (link), ale nie rozwinęłam tematu, a w dzisiejszym…znów tego nie zrobię 🙂 Na tapetę kolejny raz weźmiemy jednak coś z minimalizmem powiązanego: sharing economy, czyli ekonomię…współdzielenia? Już tłumaczę o co chodzi.
W dzisiejszym artykule wracamy do podstaw finansów osobistych i atakujemy potwora jakim jest budżet domowy. Jeżeli zastanawiasz się, po co w ogóle się wysilać, to zachęcam Cię do lektury moich poprzednich wpisów z tej serii: Czy powinnam prowadzić budżet domowy? oraz Jak kupować bez wyrzutów sumienia.
Do każdej walki należy się dobrze przygotować, więc taki też będzie nasz pierwszy krok. Jeżeli głowisz się jak zaplanować budżet domowy, to ten artykuł podpowie Ci jak zacząć.
Wszystkie wiemy, jak ważna jest edukacja oraz, że powinna trwać przez całe życie. Nie oznacza to jednak, że musimy za nią przepłacać. Kontynuując cykl o oszczędzaniu(sprawdź poprzedni artykuł Jak oszczędzać na jedzeniu i dobrze się odżywiać?) dzisiaj wrzucam garść praktycznych wskazówek o tym jak się kształcić, rozwijać i nie przepłacać. Jeśli chciałabyś dowiedzieć się, jak możesz oszczędzać na edukacji, nie obniżając jednocześnie jej poziomu, zapraszam do lektury:

kromki-chleba
Wyżywienie często stanowi zdecydowaną większość naszego budżetu. Wydatki, które ponosimy czasem przyprawiają nas o zawrót głowy (szczególnie widoczne jest to, jak prowadzi się budżet – przekonaj się sama 🙂 zacznij od tego artykułu). Z drugiej strony wszystkie wiemy, że dobre odżywianie jest podstawą zdrowia i dobrego samopoczucia, a jedzenie lepszej jakości zwykle jest też droższe. Sama daleka jestem od tego, aby radykalnie oszczędzać na jedzeniu. W jaki sposób wyważyć te dwa koncepty, aby jeść smacznie, zdrowo i nie przepłacać? Jak oszczędzać na jedzeniu i dobrze się odżywiać? Oto garść moich porad:
Odpowiadając wprost na tytułowe pytanie “czy powinnam prowadzić budżet”: to zależy 🙂
W wielu książkach i artykułach można przeczytać, że budżet domowy to podstawa ogarniania własnych finansów. Jest to oczywiście prawda. Pokuszę się jednak o dość niepopularną tezę “dodatkową”: nie każdy musi ten budżet prowadzić.
Ta „zwolniona” grupa jest jednak bardzo mała. Jak zapewne się domyślacie, bardzo zamożne osoby nie muszą (choć oczywiście mogą i często to robią) prowadzić budżetu. Jeśli dysponujesz ogromnym majątkiem, a Twoja przyszłość (i starość) jest rozsądnie zabezpieczona, zapisywanie miesięcznych wydatków wydaje się stratą czasu. Czas jest bardzo cennym i nieodnawialnym zasobem i często takie osoby wolą go poświęcić na pomnażanie swojego majątku. Z drugiej strony nawet ktoś, kto w teorii nie musi prowadzić budżetu powinien przynajmniej rozważyć taki kilkumiesięczny eksperyment. Można się z niego wiele nauczyć o sobie i swoich przyzwyczajeniach. Pod tym względem budżet przypomina osobisty pamiętnik.
Drugi typ osoby, którą ze spokojnym sumieniem zwolniłabym z prowadzenia budżetu, to ktoś, kto nie jest obrzydliwie bogaty, a nawet być może żyje raczej skromnie. Jest jednak w pełni świadomy wszystkich swoich wydatków (na przykład dlatego, że przez wiele lat prowadził budżet :)), nie ulega pokusom i szaleństwom zakupowym, kupuje tylko to, co uznaje za potrzebne lub za uzasadniony luksus, regularnie zerka na paragony i wyciągi z kont, posiada odpowiednie oszczędności i zabezpieczenie finansowe na przyszłość, nie zadłuża się i cyklicznie analizuje swoją sytuację finansową, a w razie potrzeby wraca do prowadzenia budżetu. Teraz odpowiedz szczerze, sama przed sobą, czy spełniasz wszystkie te kryteria? 🙂
Większość osób nie wpisuje się w żadną z tych dwóch kategorii i na pytanie “czy powinnam prowadzić budżet” powinno sobie odpowiedzieć wprost – tak :). Na szczęście prowadzenie domowego budżetu jest proste, szybkie, a czasem nawet przyjemne :). Bardzo łatwo się tego nauczyć i wprowadzić życie.
Jeśli uważasz, że jesteś za młoda, żeby przejmować się takimi sprawami jak budżet, zerknij na mój poprzedni artykuł. Niebawem na blogu pojawią się kolejne artykuły, w których znajdziecie więcej praktycznych wskazówek na temat prowadzenia domowego budżetu. Bardzo chętnie dowiem się, czy prowadzisz budżet. Jeśli tak, to jakie daje Ci korzyści? Jeśli nie, co cię powstrzymuje?
- 1
- 2