Fajnie jest marzyć o wielkim bogactwie. Luksusowe auta, wakacyjna willa z basenem na południu Francji, garderoba prosto od najlepszych projektantów mody, beztroska i wieczna zabawa…Ale czy kiedykolwiek spojrzałaś na tego typu marzenia krytycznym okiem? Czy zapytałaś samą siebie: ile pieniędzy potrzebuję do szczęścia?
Karolina Sikora
Zakończenie roku akademickiego dało mi szansę na nadrobienie książkowych zaległości. Na pierwszy ogień poszła klasyka gatunku (naszego gatunku :)), czyli “Bogaty ojciec, biedny ojciec” autorstwa Roberta Kiyosaki. Jest to popularna pozycja wśród osób, które interesują finanse osobiste, dlaczego więc tak długo z nią zwlekałam? Było to spowodowane przeczytaną przeze mnie gdzieś opinią, jakoby książka ta poruszała bardzo podstawowe zagadnienia i była kompletnie bezwartościowa dla osób, które siedzą dłużej w temacie. Nic bardziej mylnego. Zapraszam Was na 10 lekcji z książki “Bogaty ojciec, biedny ojciec”.
W zeszłym tygodniu opublikowałam wpis, w którym wypunktowałam na co warto zwrócić uwagę robiąc zakupy ciuchowe, żeby nie wejść w posiadanie bubla. Dzisiaj więc przejdziemy do kolejnego kroku, tj. odpowiedniego dbania o te ubrania. Kilka prostych czynności i trików potrafi przedłużyć ich dobry wygląd na lata. Jeśli więc zastanawiasz się jak dbać o ubrania, to ten artykuł jest dla Ciebie. Zapraszam. 🙂
Niech podniesie rękę kobieta, która nie lubi kupić sobie czasem czegoś ładnego do ubrania 😀 Większość z nas cieszy się na myśl o pięknych ciuszkach. Nie ma więc nic gorszego, niż ledwo-co-upolowana bluzeczka rozpadająca się po trzecim praniu. Niestety jakość w wielu sklepach pozostawia wiele do życzenia, a wysoka cena wcale nie zawsze jest jej gwarantem. Dlatego musimy polegać na sobie i nauczyć się jak odróżnić porządnie odszytą sztukę odzieży od…przepraszam, szmaty. Poniżej ściąga “na co zwrócić uwagę kupując ubrania”, którą warto zabierać ze sobą na zakupy, dopóki zawarte w niej informacje nie wejdą Wam w krew. Zapraszam 🙂
Nie wiem jakie było słowo roku 2017 ale gdybym miała zgadywać, to jednym z moich strzałów na pewno byłby minimalizm. W ostatnim czasie zdaje się on wyskakiwać z każdej lodówki. Blogi, podcasty, filmy, książki, wszystkie media zachwyciły się (i zachłysnęły) tym nie tak znowu odkrywczym nowym nurtem. Ja również dałam się wciągnąć – i bardzo się z tego powodu cieszę. Po kilku latach praktykowania minimalizmu złagodziłam jednak nieco poglądy i obyłam się z nim na codzień. Dlatego też otwieram tym artykułem nową serię postów o minimalizmie jako narzędziu do wzbogacania siebie – również materialnie. Jeśli zastanawiacie się, o co chodzi w minimalizmie – zapraszam do lektury tego i nadchodzących wpisów.
Godzina masażu – 90 zł, dwie godziny w kinie – 25 zł, trzy godziny w aquaparku – 40 zł; aż chciałoby się zakończyć to zdanie słynnym sloganem:…bezcenne 😀 Nie o sentymentalnej wartości będzie dzisiaj jednak mowa, a o wartości Twojej godziny. Czas to pieniądz – często tak mówimy ale czy zastanawiamy się nad faktycznym znaczeniem tych słów? O ile nie pracujesz na umowę zlecenie i rozliczasz się “na godziny”, to zapewne rzadko przeliczasz swoje wynagrodzenie w ten sposób. A to błąd! W dzisiejszym artykule pokażę Ci, jak sprawdzić ile kosztuje godzina Twojego życia i co z tą wiedzą zrobić.
Tak jak obiecałam w poprzednim wpisie Jak oszczędzać na wakacjach? 6 praktycznych wskazówek, cz. 1, dzisiaj dorzucam do kompletu moje trzy ostatnie wskazówki, które pomogą Wam odbyć w miarę tani urlop (ale bardzo przyjemny!) 🙂 Zapraszam:
Nie wiem czy też tak macie, ale pierwsze podmuchy cieplejszego powietrza po zimowych mrozach sprawiają, że myślami przeskakuję prosto do wakacji. I w sumie chyba nie ma w tym nic złego, bo a) fajnie się tak rozmarzyć i b) kwiecień to dobry miesiąc, aby wakacje zacząć planować pod kątem finansowym. Możemy zastanowić się, gdzie i na jak długo chcielibyśmy pojechać i czy w naszym budżecie jest miejsce na taką przyjemność. Mamy też jeszcze sporo czasu, żeby odłożyć odpowiednią kwotę. Dlatego już dziś publikuję wpis o tym, jak oszczędzać na wakacjach, tj. dobrze wypocząć i nie wydać milionów monet. 🙂 Oto moje sposoby:
W ostatnim wpisie wspomniałam o minimalizmie (link), ale nie rozwinęłam tematu, a w dzisiejszym…znów tego nie zrobię 🙂 Na tapetę kolejny raz weźmiemy jednak coś z minimalizmem powiązanego: sharing economy, czyli ekonomię…współdzielenia? Już tłumaczę o co chodzi.
Wiele z nas żyje w przekonaniu, że o pieniądzach po prostu się nie rozmawia. O ile ta zasada dobrze sprawdza się na uroczystości rodzinnej, o tyle w życiu codziennym może narobić nam trochę szkód. W dzisiejszym wpisie zastanowimy się więc nad tym, czy i w jakich okolicznościach damie wypada mówić o pieniądzach.